Trener? Maszyna do awansów! Żagiel - kurs na okręgówkę [ROZMOWA]

2019-07-12 22:13:30(ost. akt: 2019-07-25 22:19:34)
Żagiel Piecki, beniaminek klasy okręgowej. Pierwszy z lewej stoi trener Andrzej Kłosowski

Żagiel Piecki, beniaminek klasy okręgowej. Pierwszy z lewej stoi trener Andrzej Kłosowski

Autor zdjęcia: Archiwum klubu

ROZMOWA/// — Euforia jest niesamowita. Praktycznie z marszu udało się nam wrócić do okręgówki — mówi trener Andrzej Kłosowski. Szkoleniowiec Żagla Piecki w tym sezonie poprowadził do awansu Żagiel Piecki, kompletnie demolując przy tym tabelę klasy A. Co ciekawe, po tytuł mistrzowski sięgnął równolegle także z... dziewczętami III-ligowego MOSiR Kętrzyn. Takiego sukcesu w tym roku nie miał żaden trener w Polsce.
— Dużo spędziłeś ostatnio czasu na przyjmowaniu gratulacji?
— W tym roku i w Żaglu, i w MOSiR udało się zebrać naprawdę świetne ekipy. To głównie ich zasługa, że udało nam się wygrać. I to w pięknym stylu, bo w obu przypadkach dysponowaliśmy naprawdę dużą przewagą punktową. Gratulacji wbrew pozorom nie było aż tak dużo. Choć przyznaję, że - patrząc z boku - mogłoby się wydawać, że faktycznie powodów do radości jest niemało.

— "Mogłoby się wydawać"? Doprowadziłeś równolegle dwa kompletnie różne zespoły do tytułu mistrza. Jakim cudem mogłoby wyglądać to kiepsko od środka?
— W przypadku Piecek oczywiście euforia jest niesamowita, bo praktycznie z marszu udało się Żaglowi wrócić do klasy okręgowej. To duży sukces i z niecierpliwością czekamy na kolejny sezon i kolejnych rywali. Zupełnie inaczej sytuacja prezentuje się w MOSiR Kętrzyn. Dziewczyny wywalczyły awans, kompletnie zdominowały III ligę...

— Podejrzewam jednak, że kasy na II ligę nie będzie.
— To było jasne już od dawna. Z tym faktem byliśmy oswojeni. Okazało się jednak, że zespół mistrzyń się... rozpadł.

— Definitywnie?
— Długo zastanawialiśmy się co z tym fantem zrobić. Realia są jednak takie, że udziału zespołu dziewcząt nie zgłosiliśmy nawet do Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej. To była naprawdę trudna decyzja, ale innej - w mojej ocenie - obecnie nie można było podjąć.

— Skąd tak drastyczny krok? Miałem pytać o triumfy, przyszło rozmawiać o żałobie...
— Zespół, który w sezonie 2018/2019 rywalizował w III lidze, był bardzo mocny. Duża w tym zasługa także dziewcząt z Mrągowa czy Srokowa. Kluczowym problemem był i jest jednak brak jakiegokolwiek zaplecza. Jakichkolwiek młodszych grup, które mogłyby "uzupełniać" główną kadrę. Na początku sezonu dysponowaliśmy 18 zawodniczkami. Wiosną zaczęło się to już sypać, 6 dziewczyn odeszło. Ostatnia prosta sezonu to było ciągłe zamartwianie się czy uda się zebrać pełny skład. Nie zawsze się to udawało, czego dowodem jest np. mecz z Wikielcem, na który pojechaliśmy w dziesiątkę. Teraz byłoby jeszcze gorzej, bo część zawodniczek wkrótce wyjeżdża do szkoły, na studia, do pracy... Po prostu nie byłoby komu grać.

— Nie będę pytał "czy", zapytam "jak bardzo" szkoda?
— Bardzo. Widziałem ile serca wkładała w treningi i mecze większość dziewczyn. Potrafiły kompletnie przestawiać swoje prywatne plany dla dobra drużyny. Sam również dużo serca włożyłem w tę ekipę. Wspólnie zrobiliśmy chyba wszystko, by móc - przynajmniej od strony sportowej - poczuć awans do II ligi.

— Szukam w tym wszystkim pozytywów. Jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że będziesz częstszym gościem w domu. Wreszcie będzie więcej czasu, który można byłoby spędzić z bliskimi.
— Prawda, w ostatnim czasie nie miałem go dla nich zbyt wiele. Poza trenowaniem Żagla Piecki i MOSiR Kętrzyn w końcu chodzę też do "tradycyjnej" pracy, a w międzyczasie robię również kurs UEFA B, za sprawą którego niektóre weekendy mi dodatkowo "wypadają". W sezonie nie było łatwo tego wszystkiego pogodzić ze sobą. Wielkie podziękowania dla Eweliny Korotko (trenerka Mini Soccer Academy - przyp. K. K.), która właśnie w takich "kryzysowych" sytuacjach potrafiła wziąć na barki także obowiązki trenera MOSiR.

Obrazek w tresci

fot. archiwum prywatne

— Wychodzi na to, że ten "podwójny awans" (gdyby doszedł do skutku), byłby dla ciebie bardziej przekleństwem niż błogosławieństwem.
— Mam wątpliwości czy równoległe prowadzenie Żagla w okręgówce i MOSiR w II lidze byłoby wykonalne. A tak... Zabrzmi to pewnie niezbyt elegancko, ale na rozpadzie MOSiR skorzysta właśnie Żagiel. Będę mógł wziąć się za trenowanie z chłopakami dużo solidniej. I będzie to konieczne, bo po awansie poprzeczka zawiśnie znacznie wyżej.

— Tchnijmy nieco optymizmu. Policzyłem, że obie prowadzone przez ciebie drużyny zdobyły w tym sezonie 138 bramek, straciły 42. Na 38 spotkań tylko 4 porażki. Chciałoby się powiedzieć: "taki to pożyje".
— Pewnie cię zaskoczę, ale nie jestem zadowolony z tego bilansu. Zwłaszcza w przypadku Żagla, bo straciliśmy zdecydowanie za dużo bramek...

— "Aż" 27. Przy 91 strzelonych.
— Wciąż podtrzymuję zdanie, że - jak na tę ekipę, którą zebraliśmy - to za dużo. W wielu przypadkach ratowało nas to, że strzelaliśmy dużo bramek. Przed startem sezonu będziemy musieli wyraźnie uszczelnić obronę. Te błędy, które w a-klasie kończyły się jedynie groźnymi sytuacjami, ligę wyżej będą kończyły się po prostu straconymi bramkami. A rywale z okręgówki nie dadzą nam strzelić sobie już tyle goli ile np. ostatnio Start Kruklanki (0:8 - przyp. K.K.).

— Co jeszcze uznałbyś obecnie za główną bolączkę Żagla?
— Cały czas pracujemy nad tym, by wzmocnić kadrę. Najtrudniej idzie nam z pozyskaniem młodzieżowców, których określona liczba - wedle przepisów - musi być na murawie wśród seniorów. Cała sztuka wyszukać takich, którzy naprawdę wniosą coś do zespołu.

— Znajdą się tacy w Pieckach?
— Mamy w okolicy kilku fajnych, młodych zawodników, ale potrzebują jeszcze trochę czasu, by móc śmiało rywalizować ze starszymi. Niektórym, wydaje mi się, brak też nieco motywacji, by dawać z siebie więcej. Bo gdy mało młodzieżowców, to - choćby i jeden czy drugi olewał treningi - i tak trzeba go wystawić, by wszystko zgadzało się "w papierach". Szukamy więc także nieco dalej. Konkurencja wyjdzie im wszystkim na dobre. Mamy na oku kilka nazwisk. Czy się uda? Zobaczymy. Jesteśmy na dobrej pozycji, bo dysponujemy m.in. atutem bardzo dobrej płyty boiska (rzadkość na tym szczeblu rozgrywek - przyp. K. K.). W Żaglu będą mogli się wiele nauczyć.

— Są już jakieś konkrety dotyczące osłabień i wzmocnień?
— Wedle moich obecnych informacji nikt nie opuszcza naszego zespołu. Co do nowych piłkarzy, to mamy jeszcze trochę czasu...

— Liczyć ich na palcach jednej czy obu dłoni?

— Nie chcę podawać nazwisk, bo rozmowy wciąż trwają. Byłoby to mało profesjonalne. Myślę jednak, że - tak realnie - Żagiel zasili 3-4 nowych zawodników.

— Jesteś trenerem, czy wpisywałeś się i na listę zawodników?
— Tak, wpisałem się, ale...

— Czyli jednak obawa o zebranie składu pozostaje.
— Takie obawy zawsze są, bo w końcu lepiej dmuchać na zimne. Myślę jednak, że nie dojdzie do sytuacji, w której sam będę musiał wybiec na boisko. Zgłoszenie natomiast nic nie kosztuje, a daje zawsze dodatkowe zabezpieczenie. Kontuzje, wyjazdy, sprawy służbowe... Zawodnikom zawsze może coś wypaść.

— Kiedy ruszacie z przygotowaniami?
— 9 lipca mieliśmy pierwszy trening, ale raczej taki wyłącznie o charakterze "zapoznawczym". Na zajęciach pojawiło się kilku nowych chłopaków, staramy się od samego początku budować dobre relacje. Z prawdziwym okresem przygotowawczym ruszamy 22 lipca.

— Jaki cel stawiacie sobie w sezonie 2019/2020?
— Utrzymanie to minimum. Myślę, że lokata w środkowej części tabeli leży w naszym zasięgu. Jakkolwiek się sezon nie zakończy, w Pieckach na pewno nikt nie będzie rozdawał punktów za darmo.

— Byłoby trudno. Na meczach Żagla pojawia się zawsze pokaźna ekipa waszych mocno zaangażowanych kibiców. Przy "fuszerce" wywieźliby was pewnie na taczkach.
— To akurat byłoby pewne (śmiech). Zrobimy wszystko, by mieli jak najwięcej powodów do radości. Wszyscy mamy jednak świadomość, że ligę wyżej nie będzie już pewnie tylu zwycięstw. Pojawią się porażki, trudniejsze chwile. Znam jednak ten zespół i wiem, że ambitnie podchodzi do tematu. Nawet jeśli przyszłoby przegrać np. z kimś z czołówki, to tylko i wyłącznie po zaciętej walce. A tę, mam nadzieję, kibice docenią zawsze.

Obrazek w tresci

fot. archiwum klubu

— Żagiel tylko raz w swej krótkiej historii próbował swych sił w okręgówce. Skończyło się szybkim spadkiem. W czym lepsza jest ta ekipa od tej, która - będąc beniaminkiem - nie zdołała zagrzać miejsca ligę wyżej?
— Spadliśmy, ale bez żadnego wielkiego huku. Walczyliśmy w końcu w dwóch barażach. W drugim z nich, gdy graliśmy z Pojezierzem Prostki, powinniśmy spokojnie wygrać. Stało się jednak tak a nie inaczej. Jesteśmy solidniej przygotowani, a także - co równie ważne - bogatsi o bagaż doświadczeń. Początek sezonu będzie bardzo ważny. Solidnych nazwisk nam nie brakuje, doszedł Damian Majak...

— Gdy widziałem go ostatnio na murawie, potrafił "przewieźć" i 3-4 rywali w trakcie jednego rajdu.
— I dalej ma to coś w sobie, łącznie ze sporym przeglądem pola. Będzie na pewno jednym z mocniejszych ogniw naszego zespołu.

— Do okręgówki awansowali i wasi sąsiedzi z Kłobuka Mikołajki. Najtrudniejszy rywal sezonu?
— Tak, a na pewno jeden z najtrudniejszych. Gdy graliśmy wiosną, padł remis. Obie bramki padły w końcówce spotkania. Z podziału punktów byłem zadowolony, bo - obiektywnie oceniając przez pryzmat całego meczu - był to dla Żagla bardzo "szczęśliwy" remis.

— Raźniej "przeprowadzać się" z sąsiadami?
— Oczywiście. Zawsze jest raźniej, gdy gra w tej samej lidze jakaś inna ekipa z okolicy. My będziemy kibicować im na pewno. Myślę, że i oni będą trzymali kciuki za nas. Naturalnie poza tymi kilkudziesięcioma minutami, w których będziemy walczyć na boisku. Wtedy będzie tradycyjna, derbowa wojna.

— Ostatnie tygodnie dały ci w kość. Wkrótce znów zacznie się "orka", gdy Żagiel 27 lipca rozpocznie przygodę z Wojewódzkim Pucharem Polski. Znajdziesz choć chwilę na wczasowanie?
— Niewiele, ale udało się takowy wywalczyć. Tygodniowy "urlop" zacząłem 15 lipca, spędzam czas nad morzem. Naładuję więc nieco baterie, wracam i biorę się ostro do roboty.

Rozmawiał Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5